californication wersja PL

Na początek niesamowicie deprymująca wiadomość. Ryan Gosling będzie miał dziecko. Z Evą Mendes.

Nie szkodzi. I tak się rozstaną.

Słuchajcie Panowie, jesteśmy lekko zagubione w całej tej sytuacji. Po analizie, czego faceci tak naprawdę szukają u kobiet, udało nam się uzyskać takie mniej więcej wnioski:

– musi być mądra, ale nie za mądra, a już na pewno nie przemądrzała, bo można się zgubić,

– ładna, ale też bez przesady, wiadomo, nie może onieśmielać,

– ogarnięta, niech pracuje i robi karierę, ale też nie za dużą, żeby nie czuć się niepewnie,

– wypadałoby, żeby lubiła się bawić, ale też nie tak jakoś ostentacyjnie, bo przecież w klubie nie szuka się matki swoich dzieci,

– może mieć hobby, tylko mało uciążliwe, żeby jakby co rzuciła wszystko i pojechała z tobą na żagle/skałki/narty/zlot wielbicieli zielonych kaloszy.

Umówmy się. Każdy facet chciałby, żeby jego życie wyglądało jak Californication, a on sam jak David Duchovny. Niestety, w naszym kraju smutnych ziemniaków trudno się dorobić nawet opalenizny. My zasadniczo też nie miałybyśmy nic przeciwko temu, żeby nasze życie wyglądało jak w Sex w Wielkim Mieście albo Gossip Girl. Oczami lekko zamglonymi ilością wypitego dziś prosecco już to widzimy: randki, które okazywały się zaskakująco udane; wymiana zdań w knajpie, która przeradza się w wielogodzinną konwersację; przypadkowe spotkanie, które kończy się dopiero następnego dnia.

Teraz chwilę ubolewamy nad tym, że życie to nie film oraz że wy nie jeździcie Porsche, a my nie ubieramy się na co dzień w D&G. Po powrocie z marzeń do Warszawy widzimy za to następujące sceny:

– kolega, przypadkowo zaproszony na imprezę. Trochę za mało biega. Trochę za mało czyta. I w ogóle no jednak nie jest Ryanem. I bardzo narzeka na samotność. Poznaje koleżankę. Ładną, mądrą, ogarniętą i z hobby. I co? I nawet nie weźmie telefonu.

– inny kolega, spotkany przypadkiem. Dzwoni. Umawia się na randkę. I kolejną. I znika. Zaczynamy myśleć, że w WAW jest jakiś trójkąt bermudzki, w którym ci biedacy giną i potem szuka ich ITAKA.

– kolejny kolega. Fajny. Dobra, bez zobowiązań, tylko tak sobie się spotykamy. I narzeka, że nie może poznać żadnych fajnych koleżanek. I wtedy nagle zaczynamy się zastanawiać, czy dopadła nas jakaś dziwna odmiana kataru powodująca przezroczystość, czy co jest nie tak…

Szczerze? Nie ogarniam. Już dawno przestałam. Rozumiem, byliście skrzywdzeni w dzieciństwie. Wasza Mama była złą kobietą. Albo idealną, do wyboru. Wasza licealna miłość dała Wam kosza. Ta jedna jedyna powiedziała „nie” zamiast „tak”. Ale rany, liczy się to co było, czy to co będzie..?

picture by doom_sellers a Creative Commons license

Najbardziej przerażające słowo

Mamy wrażenie, że od jakiegoś czasu Internety męczą trzy ważne pytania – co to są jajka po benedyktyńsku, gdzie jest Charlotte czyli miejsce spotkań ministra z przepłaconymi zegarkami i jego trenera fitness oraz dlaczego jest tyle singielek w okolicach trzydziestki.

Na pierwsze pytanie nawet nie próbujemy odpowiadać, na drugie odpowiedź znajdziecie na posłuchach Wprost więc szkoda czasu, za to na trzecie pytanie odpowiemy chętnie, bo temat przerabiamy co dzień, więc jesteśmy z nim na bieżąco, jak z odcinkami Mody na Sukces.

I tu powinny nastąpić werble, ale odpowiedź jest tak banalna, że chyba oszczędzimy zbędnych udziwnień. Otóż wynika to głównie z faktu, że faceci w okolicach trzydziestki zaczynają bać się jak ognia trudnego słowa, które oznacza ósemkę dzieci jak u Amiszów, harówkę od świtu do nocy oraz konieczność zmieniania skarpetek. A owo słowo to ZWIĄZEK.

Związek to taki trudny temat, że właściwie nie wypada o tym mówić w towarzystwie, przed 23:00 i przed pierwszym szotem. Związek prowadzi do niesamowitych komplikacji, łącznie z zakrzywieniem czasoprzestrzeni i kulą u nogi, tudzież przykuciem do kaloryfera. Widziałyśmy kilku kolegów w związkach, którym łańcuch ledwo wystarczał, żeby sięgnęli po miskę z wodą, więc wiemy o czym mowa. W szczególności związek prowadzi do:

– odcięcia od hobby – wiadomo, doba ma raptem 4 godziny, bo resztę czasu poświęcamy na pracę, spanie, picie z kumplami i snucie planów, jak tu zarobić miliony na startupie, na który nie mamy ani pomysłu, ani pieniędzy. I te cztery godziny to jedyne co zostaje zdobywanie nieśmiertelności w Starcrafcie, jazdę na deskorolce, albo oglądnie joemonster.org. I jak to wszystko poświęcić dla dziewczyny, która wymaga, żeby jej opowiedzieć, co się działo w pracy i ogólnie jak się czujesz? I jeszcze co chcesz zjeść? Panowie, macie racje. To jest nieludzkie, tego rodzaju poświęcenie to bohaterstwo i nie można wymagać go od przeciętnego zjadacza chleba, nawet ku chwale ojczyzny.

– porzucenia marzeń o przespaniu się z Megan Fox – to oczywiste, że związki zawężają wybór. Do jednej laski. Toż to koszmar. To znaczy, że nie pójdziecie do łóżka ani z Megan, ani z Charlize Theron, ani nawet z Anją Rubik. Do tej pory ledwie opędzaliście się od supermodelek, gwiazd filmowych, koleżanek z pracy. I nagle tak to wszystko rzucić dla jednej zakochanej w Was dziewczyny? Nie, no przecież macie lustro, i co dzień widzicie w nim, że takie dobro nie może się marnować. Mówimy temu zdecydowane nie i zalecamy trzymać wszystkie opcje otwarte.

– codziennego zmieniania koszulki – to już prawdziwy koszmar i nie poddawajcie się, bo macie Greenpeace po swojej stronie! Świeże ciuchy są przereklamowane, a każde pranie na zawsze zużywa wodę z oceanów i wiatr z lasów tropikalnych i zasadniczo przez to Afryka głoduje. Bądźcie wierni swoim licealnym ideałom, nawet jak pracujecie w korpo. W agencji reklamowej i tak nikt nie zwróci uwagi, dopóki oprócz trzydniowej koszulki macie ze sobą latte na bezglutenowym odtłuszczonym kozim mleku.

Na koniec pamiętajcie – związek nieuchronnie prowadzi do kredytu w frankach szwajcarskich, a ze Szwajcarii to najlepiej mieć co najwyżej Swatcha, chociaż teraz to chyba mało hipsterskie, więc noście go w kieszeni. Nigdy na ręku.

photo credit: dollen via photopin, a Creative Commons license