Przychodzi taki moment, że przestajesz poznawać nowych ludzi. Nie nie, nie żeby tak całkiem. Po prostu masz stałą grupę znajomych i nie liczysz już na to, ze ktoś przyprowadzi fajnego kolegę, z którym będzie o czym pogadać. I który nie będzie miał żony, dziewczyny, jestem w związku i to skomplikowane. Dlatego powodowana wiarą w nowe technologie, Internety i globalną wioskę logujesz się na któryś z serwisów rankowych. Wybór spory: sympatia, badoo, tinder…można przebierać. Najlepiej pod zmienionym imieniem i ze zdjeciem, na którym widać wszystko, tylko nie Ciebie. I kij im w nos, bo przecież nie o Twóją pupę ma chodzić, tylko o Twoje wnętrze. I tu małe rozczarowanie, ale o tym za chwilę.
No więc wchodzisz i starasz się zorientować, jak ten badziew funkcjonuje i czy aby na pewno Twoja aktywność nie zostanie zauważona przez znajomych z FB czy innego LinkedIn. Potem przypominasz sobie, że jednak WAW to nie Radom i jakoś się z tego wytłumaczysz, najwyżej powiesz, że robiłaś to po hipstersku czyli ironicznie. A już zupełnie się uspokajasz, jak uświadamiasz sobie, że przecież i tak Cię nie widać na tym zdjęciu.
Pierwszy moment – oglądasz zdjęcia i znajdujesz chłopaka swojej koleżanki/znajomej/siostry/kuzynki. Który ma opis w stylu “szukam nowych wrażeń” albo “więcej na privie”. Idziesz po wino, bo już wiesz, że na trzeźwo tego nie dźwigniesz. Postanawiasz powiedzieć jej o tym w pierwszej wolnej chwili. Po godzinie przeglądania myślisz, że jak tak dalej pójdzie to w będziesz musiała obdzwonić pół swojej książki telefonicznej. Porzucasz więc tę myśl i przechodzisz do punktu nr 2 czyli wreszcie ze zrozumieniem oglądasz zdjęcia profilowe kolegów. Tu mała podpowiedź – jeśli szukasz miłych dla oka facetów, to może wejdź jednak na stronę Men’s Health. Polska burakiem i ziemniakiem stoi, nie tylko jeśli chodzi o kulinaria. A poza tym wnętrze, pamiętasz? No ale jak to wnętrze na zdjęciu pokazać? Tu przydadzą sie nasze rady – patrz na wszystko, tylko nie na kolegę na zdjęciu! Dobry insight pomoże Ci odkryć jego wewnętrzne ja. Poniżej kilka przykładów, jak się do tego zabrać:
Potem nagle zdajesz sobie sprawę, że od trzech godzin przeglądasz selfie z kibla i zdjęcia na tle prania, butelka wina prawie pusta, a Twoje koleżanki są na mieście. Zamykasz laptopa i obiecujesz sobie, że choćby skały srały nigdy więcej. Ale na wszelki wypadek – nie kasujesz konta.
Featured photo by MattysFlicks a Creative Commons license
mogę nawet oddzielnego posta na ten temat dołożyć 😉
Karola – zapraszamy! 🙂 Wiemy, że notka wcale nie wyczerpuje tematu, dlatego zbieramy opinie tutaj, w komentarzach i na talksoverwine@gmail.com 🙂
a coś na pewno skrobnę, mogę dorzucić kilka słów o rozwodnikach tuż po 30-stce, a także o chodzących kompleksach nabijających samcze statystyki 🙂
Można jeszcze dodać jeden typ: “facet z rybą” (niczym dama z łasiczką).
Nigdy tak naprawdę nie rozumiałam jaki jest sens umieszczania zdjęć ze zdobyczą z wędkowania, ale po tym tekscie mnie natchnęło.
Taki mężczyzna na pewno zagwarantuje nam stałe wyżywienie.
Taaaak! Ula, znamy zdjęcia z rybą! A jeszcze te na motorach? Widziałaś? 🙂
Przecież tam jest dobór negatywny. Sensowni goście znajdą partnerki w realu. Tam szukają zwykle kogoś na jedną czy kilka nocy, bo koszt ogłoszenia żaden, a może się ktoś trafi. Samce mają parcie na jak najwięcej samic do inseminacji, bo takach jest ich (w większości) natura.
Internet im dał łatwy i tanie sposób na poszukiwania – 100 zdesperowanych przeczyta ogłoszenie to minimum jedna do łóżka zaciągnie. A im który w tych ogłoszeniach przyjemniejszy, to więcej ma amatorek i nabywa złych nawyków że kobieta z natury łatwa jest.
Może jednak jesteśmy zbyt wymagające? Wpływ mediów? Babka mówiła, że byle nie bił i był ładniejszy od diabła.